Historia ubioru, cz. 5

Jednak nie wszystkie kobiety chciały być cichymi gospodyniami domowymi wyszywającymi mężowi bambosze. Zwłaszcza, że romantycy łatwo wpadali w sidła „salonowych lwic” roztaczających cały arsenał uwodzicielskich środków. Znały one sposoby na uwiedzenie i utrzymanie mężczyzny. Muzy romantycznych poetów zaczęły stylizować się na tajemnicze, średniowieczne kasztelanki, wczesnorenesansowe Beatrycze lub orientalne odaliski. Już w latach czterdziestych dążono do uzyskania sylwetki wiotkiej i smukłej. W 1834 moda przynosi znaczne wydłużenie spódnicy, spod której wysuwa się tylko koniec pantofelka. Dużą poprawę sylwetki kobiecej przyniosło przesunięcie szerokiej i fałdzistej części rękawów na dolna ich połowę i ujęcia rękawa przy dłoni wąskim mankiecikiem. Postać kobieca odzyskała dzięki temu wysmukłe proporcje i normalny zarys ramion. Sekundując romantykom w ich zainteresowaniach średniowieczem, modnisie sięgały do „gotyckich” fasonów i ozdób: obcisłych staników zapinanych na guziczki, długich trenów wycinanych w ostrołukowe zęby falban. Fascynacja bliskowschodnim Orientem zaowocowała w damskiej modzie malowniczymi zawojami na głowie, powiewnymi szalami, „tureckimi” chustami zarzucanymi na ramiona.

Ciągłe pozowanie, udawanie i zachowanie pozorów światowej damy przy jednoczesnym odrzuceniu zasad moralnych sprawiało, że salonowe lwice oczarowywały inteligencją, urodą i rozlicznymi talentami artystycznymi, ale brak im było jednego-serca. W pogoni za kolejnymi adoratorami zapominały o prawdziwym uczuciu. W okresie lat pięćdziesiątych nowym modnym szczegółem w sukni kobiecej były rękawy, skrócone i rozszerzone u dołu. W jesieni 1856 ukazała się pierwsza krynolina, skonstruowana z elastycznej taśmy stalowej, tworzącej giętką kratę pokryta tkaniną. Zakładana bezpośrednio na bieliznę pozwalała zachować reprezentacyjny, duży obwód spódnicy bez noszenia kłopotliwych usztywnień z włosia czy licznych krochmalonych halek. Balowe suknie francuskie szyto z dużej ilości tiuli i koronkowych falban. Proporcje takiej krynoliny nie były odpowiednie do mniejszych pomieszczeń mieszkalnych i codziennych zajęć kobiet. Na co dzień noszono więc krynoliny o mniejszym obwodzie. Kapelusze były niewielkie, wiązane nad brodą, ozdobione piórami, koronkami i wstążkami. Do modnych akcesoriów należały małe parasolki z rękojeścią składaną w połowie oraz wachlarze. W 1861 przy szerokim, dolnym obwodzie krynoliny dodano długi tren spódnicy.

Historia strojów

Historia strojów

Od czasów tragicznych wypadków w Warszawie poprzedzających wybuch powstania styczniowego, większość kobiet zaczęła nosić żałobę narodową, dając w ten sposób wyraz protestu i uczuć patriotycznych. Czarne, proste suknie, znacznie wydłużone w tyle, z gładkim stanikiem i małym, białym kołnierzykiem powtarzają się w postaciach kobiecych w kompozycjach Grottera osnutych na dziejach powstania. Zamiast biżuterii złotej, przekazanej na rzecz Skarbu Narodowego, nosiły kobiety kolczyki, krzyżyki i inne klejnoty wyrabiane z czarno patynowanej stali.

Styl secesji preferował motywy o wijących się, falistych liniach, smukłych kształtach, delikatnej, świetlistej kolorystyce. Dotyczyło to także strojów. Kobiety przypominały giętkie łodygi kwiatu, barwne motyle, smukłe łabędzie czy pawie z rozłożystym ogonem. Wielki kapelusz z wysuniętym rondem, eksponowanie biustu, wąskiej talii i uwypuklenie tyłu odpowiednim gorsetem oraz rozkładający się wachlarzowo tren sukni pomagały osiągnąć wijącą się linię sylwetki. Używano lekkich materiałów, takich jak gazy, tiule, muśliny, które czyniły stroje zwiewnymi jak mgła i subtelnymi jak kwiat powoju poruszany powiewem wiatru. Podobieństwo kobiety do kwiatu czy owada podkreślała dodatkowo pastelowa, przytłumiona kolorystyka strojów. Oprócz szklanych paciorków imitujących krople rosy lubiano motywy roślinne-osty, łopiany, gałęzie modrzewia, irysy. Kapelusze przybierano sztucznymi ptakami i motylami, rączki parasolek czy wachlarzy miały kształt jaszczurek, a torebki ujmowane były w formie węży.

Lata 70. XIX wieku przyniosły pierwsze, sportowe stroje. Niestety, często nie miały one nic wspólnego z funkcjonalnością. Kostiumy kąpielowe posiadały gorset, liczne przybrania z taśm i falbanek a przede wszystkim starały się jak najszczelniej zakrywać ciało. Możemy się tylko domyśleć, jak „wygodnie” pływało się w takim stroju. Po górach chodzono w butach na wysokim obcasie, a próby narciarskie odbywały się w długich sukienkach! Suknia-amazonka z długim trenem służyła do jazdy konnej, a stroje białe składające się z długiej spódnicy i bluzki z długim rękawem do gry w tenisa. Sporty jednak dalej należały do rzadkości.

Fin de siecle to okres działalności sufrażystek. Ich radykalne jak na owe czasy poglądy, dziś wydają się być oczywiste. Postulowały one za zreformowaniem damskiej garderoby, jakże niewygodnej i niefunkcjonalnej. Rozpoczęły kampanię przeciw gorsetowi, wskazując na jego zgubne dla zdrowia skutki. Chciały zniesienia trenów, wysokich kołnierzyków i ściskających talie pasków. Jednak prawdziwe zmiany w ubiorze damskim przyszły dopiero po pierwszej wojnie światowej. Spódnica została skrócona do kolan. Biodra, talia i biust maskowane były gumowymi paskami i spłaszczającymi biustonoszami. Noszono stroje luźne, bez wcięcia w talii z miękkich, lejących się tkanin. Popularna była garsonka-dwuczęściowa suknia o prostej, długiej bluzie i wąskiej bądź plisowanej spódnicy. Te linie lansowała Coco Chanel, która swą karierę rozpoczęła w latach dwudziestych. Jak przystało na prawdziwe emancypantki, noszono krótkie fryzury z grzywką nad czołem. Kapelusze przypomniały wojskowy hełm i noszone były głęboko nasunięte na czoło i uszy, tak, by spod małego rondka widoczne były mocno umalowane usta. Jak widzimy, historia mody to ciągłe powroty do poprzednich trendów wzbogacone jakimiś nowymi elementami. Wpływ na nie często mają bieżące wydarzenia, style w sztuce czy literaturze. Ciasne gorsety, ciężkie budowle na głowach czy suknie, w których poruszanie się było prawdziwą sztuką to już na szczęście przeszłość. Na szczęście, bo kobiety także dzisiaj skłonne są wiele wycierpieć, by sprostać wymogom mody. I chociaż nikt ich nie zakuwa w gorsety, same poddają się licznym operacjom, by mieć talię osy. Nastąpiło całkowite wymieszanie stylów. Nosi się zarówno typowo męskie spodnie, jak i kobiece sukienki. W latach 90. obserwujemy powrót do wszystkich możliwych wzorców.

Czy można jeszcze w modzie wymyśleć nowego? Czas pokaże, jaka jest odpowiedź na to pytanie.

Zostaw komentarz

Twój email nie będzie widoczny.Wymagane pola zaznaczone są *

*